Pamiątka z pielgrzymki
Raz do roku jeżdżę na pielgrzymki. Jest to dla mnie czas odnowy duchowej, głębokiej refleksji i budowania wiary na nowo. Po pielgrzymce jeszcze przez kilka tygodni czuję się podniesiona na duchu, moja wiara jest silniejsza i jestem radośniejsza, ale życie codzienne i jego problemy, powoli zabierają mi ten pozytywny stan ducha.
Koleżanka z pielgrzymki naradziła mi udać się do sklepu z dewocjonaliami. Dewocjonalia i rękodzieła z Ziemi Świętej. Mówiła, bazując na własnym doświadczeniu, że taka pamiątka przypomina o tej duchowej podróży i za każdym razem, jak się pomodli przed obrazem, czy weźmie różaniec w ręce, wraca do niej uczucie spokoju, jakie odczuwała podczas wycieczki w święte miejsce.
Najbardziej podobały mi się rękodzieła z Ziemi Świętej – czyż jest ważniejsze, świętsze miejsce dla chrześcijanina? Wybrałam sobie krzyż, który zawiesiłam nad łóżkiem. Zawsze, gdy się budzę patrzę na niego i powierzam Bogu swój dzień, a gdy zasypiam – dziękuję Mu za dzień, który właśnie się kończy.
Moi znajomi z pracy, protestanci nigdy nie rozumieli, po co mi jest potrzebna podobizna Jezusa, Maryi, czy świętych. Wg nich wystarczy sama wiara w Boga. Ale każdy ma swoje sposoby na szczęście – mi piękny, poświęcony obraz przypomina o tym, że jest coś więcej w tym życiu, niż tylko jego szara codzienność. I niech znajomi mówią, co chcą, ja sklep z dewocjonaliami już zawsze będę odwiedzać na każdej z pielgrzymek.